Recenzja: Coffee Circle Duromina – kawa ulepszająca życie
Na Waszym ulubionym kawowym portalu ;) pojawia się nowy dział, w którym zajmiemy się recenzowaniem. Naszym pierwszym wyborem jest kawa, która ma spowodować, że „ulepszymy nasze życie”. Właśnie to w wolnym tłumaczeniu oznacza nazwa Duromina. Listopad to natomiast doskonały czas na jej testowanie. To właśnie w tym miesiącu zaczynają się zbiory dojrzałych owoców. Zanim jednak dowiecie się, czy kawa nam smakuje, przedstawimy Wam na jej temat kilka faktów bazując na tym, co mówi o niej sam producent.
Zacznijmy od tego, że ojczyzną recenzowanej kawy jest Afryka, a dokładniej Etiopia. To tam według legend po raz pierwszy człowiek spotkał się z czerwonymi kuleczkami rosnącymi na krzewach. Podłoże, na którym wzrasta dziko rosnąca Arabica, odznacza się wyjątkowo wysoką żyznością. Dzięki temu plantatorzy używają jedynie organicznego kompostu, całkowicie rezygnując z chemicznych oprysków. Gdy ziarna są już dojrzałe, ich zbiór odbywa się bez wykorzystywania maszyn. Ręcznie zbierana Duromina została w 2012 roku uznana za najlepszą na kontynencie afrykańskim. Coroczny plebiscyt „Taste of Harvest” był prowadzony pod nadzorem EAFCA.
Kawę znaleźliśmy w ofercie Coffee Circle. Jest to palarnia, która powstała zaledwie 6 lat temu u naszych zachodnich sąsiadów. Warto wspomnieć, że każdy kilogram kawy sprzedanej nam przez niemiecką palarnię pomaga Etiopczykom. Jak to możliwe? Otóż Cofee Circle przekazuje 1 euro z każdego kilograma na finansowanie projektów, które mają ułatwić dostęp do wody pitnej właśnie w regionach, które znane są z uprawy kawy. Durominę otrzymaliśmy w prezencie od cafeport.pl, gdzie też aktualnie jest ona w promocyjnej cenie – 59 zł za 350g niezmielonych ziaren. Taka ilość powinna wystarczyć na około 30 porcji.
Przejdźmy do najważniejszego, czyli do smaku. Ten był zdecydowanie różny w zależności od tego, w jaki sposób parzyliśmy kawę. Zapewne większość osób robi to za pomocą ekspresu, co nie jest najlepszym pomysłem. My początkowo zdecydowaliśmy się na ekspres, kawiarkę i na parzenie tradycyjne, potocznie w Polsce zwane „po turecku”. Duromina przygotowana w ekspresie ma wyczuwalny aromat przypraw. Nam udało się rozpoznać cynamon. W smaku natomiast pojawiły się delikatne nuty cytrusów. Nie tego jednak oczekiwaliśmy, licząc na większe wrażenia. Te na szczęście przyszły wraz z kolejnymi metodami parzenia. Kawa „po turecku” była oczywiście niezwykle mocna. Prawdopodobnie dla niektórych za mocna. Złotym środkiem było użycie kawiarki. Duronima zaparzona w taki sposób uwolniła dodatkowe aromaty. Oprócz cynamonu można było poczuć subtelny kardamon, a cytrusy stały się intensywniejsze. Pojawił się także smak drugiego owocu. Początkowo stawialiśmy na brzoskwinię, ale po odstawieniu filiżanki w celu spisania swoich odczuć i ponownym sięgnięciu po nią nie było już wątpliwości, że jest to morela.
Nie bez powodu jednak producent informuje, że kawa ta najlepiej smakuje zaparzona metodami alternatywnymi. W ostatnim teście sprawdziliśmy aeropress i o ile kawa parzona w kawiarce zdecydowanie już przypadła nam do gustu, to tym razem z pełną świadomością możemy nazwać ją wyśmienitą! Dla tych, co lubią pić bardzo gorącą kawę mała uwaga – przy Durominie należy jednak poczekać, aż ta nieco wystygnie. Wtedy nuty smakowe przybierają na intensywności. Nie dotyczy to jednak aromatu.
Czy recenzowana kawa ulepsza życie? Z pewnością tak! Małe przyjemności, które sprawiamy sobie przed wyjściem do pracy, z całą pewnością decydują o naszym nastroju na całą resztę dnia. Ten po wypiciu aromatycznego naparu z ziaren kawy Duromina na pewno będzie pozytywny, szczególnie gdy napój przygotujemy z wykorzystaniem kawiarki, a jeszcze lepiej aeropressu. Testy smaku oczywiście przeprowadzaliśmy bez dodawania do kawy cukru i mleka. Duromina z całą pewnością należy do kawy z wyższej półki. Świadczy o tym fakt, że jest certyfikowana, tradycyjnie palona, ręcznie zbierana, nagradzana w konkursach i, co chyba najważniejsze, wyśmienicie smakuje!
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!